Stan faktyczny
0 komentarzy
Stan faktyczny
0 komentarzy
Projekt TREESK
2023/02/12
(1). Prawnicza praca polega na poszukiwaniu rozwiązań. I tutaj, aby znaleźć takie rozwiazanie, to musimy zebrać fakty. Takie oczywiste, prawda? Ale zaraz dalej pojawia się pytanie, jak się za to zabrać? Ja po wielu latach pracy uświadomiłam sobie, że jest tu jedna złota zasada. Zadawać pytania.
Pytać. A jak pytać? I tu jest klucz – zadawać właściwe pytania. “If you ask the right question, you learn”. „Jeśli zadasz właściwe pytanie, dowiesz się” George Stephanopoulos, dziennikarz, komentator polityczny.
Zadaj właściwe pytanie. Celnie. Tylko to ładnie brzmi w teorii, w praktyce wcale nie jest tak prosto. I ten kto już trochę lat praktykuje, pewnie przyzna mi rację. Ile razy zdarzyło ci się, że złapałeś się na tym, że zastanawiasz się: „Dlaczego nie zapytałem o to wcześniej?”, „Nie przyszło mi do głowy, aby zapytać.”. Albo takie, te chyba są najgorsze – „Przecież pytałem o to, więc dlaczego nie mam tej informacji?”. No właśnie.
Zadawanie pytań jest sztuką. Niestety, uczymy się jej przez całe nasze prawnicze życie, sprawa po sprawie. Ale warto tutaj włożyć wysiłek, przecież po każdej takiej sprawie jesteśmy krok do przodu, prawda?
(2). Jak zadawać właściwe pytania? Albo jak „właściwie” pytać?
Stephanopoulos daje bardzo dobrą wskazówkę, którą, moim zdaniem, jako prawnicy możemy wykorzystać także podczas rozmowy z klientem, drugą stroną sporu, kontrahentem podczas negocjacji. Jaką? Zadawać krótkie, a nawet bardzo krótkie, konkretne pytania. Nie jest je łatwo formułować, ale takie pytania zwiększają szansę na to, że uda nam się uzyskać bardzo konkretną odpowiedź. Na nasz temat, a nie gdzieś tam krążąc „wokół” niego. Warto poświęcić trochę czasu, aby takie pytania sobie przygotować.
Jeśli nasze pytanie jest bardzo szerokie, rozbudowane, to dajemy pytanemu okazję do ucieczki od tego wątku, który nas interesuje. Odpowie nam na pytanie, na które on chce odpowiedzieć. I jeśli to nasz klient, to pewnie nie ma to większego znaczenia, zwykle jest przestrzeń, aby dopytać. Gorzej, jeżeli to nasza jedyna okazja, gdy na sali sądowej pytamy o coś drugą stronę. Zwróć uwagę – tak warsztatowo – jak na pytania odpowiadają politycy…
I umknie nam chwila.
(3). Przy ustalaniu stanu faktycznego warto także zadawać pytania – sobie. I też takie krótkie, konkretne; aby upewnić się, że rzeczywiście rozumiesz stan faktyczny sprawy; nie brakuje ci w tej układance żadnego klocka.
Zadawanie krótkich, konkretnych pytań – sobie – ukierunkowuje uwagę; mówimy naszej głowie czego ma szukać, na jakim zagadnieniu się skupić, jakie szczegóły wyłapać z morza (szumu) informacji.
I warto zadawać sobie tych pytań dużo, nie ograniczać się. Jeśli zadamy tych pytań wiele, zapytamy o różne aspekty, z różnej perspektywy, to minimalizujemy ryzyko, że pewne kwestie pominiemy.
Tylko jedno ważne zastrzeżenie – pytania warto sobie „wyartykułować”, najlepiej po prostu samemu sobie „zadać”. Głośno. Albo na kartce. Ta opcja z kartką pozwala to pytanie także zobaczyć, co zdecydowanie poprawia skuteczność takiej metody pracy. Ja korzystam z obu metod; nic mnie to nie kosztuje, a zdecydowanie zwiększa efektywność pracy. Więc dlaczego nie?
(4). I dodam dwie praktyczne wskazówki.
Po pierwsze, podczas ustalania stanu faktycznego nie bój się pytać. Pamiętaj, pytasz, bo musisz znaleźć rozwiązanie; a żeby znaleźć – dobre – rozwiązanie to musisz znać całą prawdę i rozumieć sytuację. Pytaj tak długo, aż nie będziesz mieć komfortu, że już rzeczywiście wiesz.
Nie wstydź się dopytać, jeśli coś, o czym mówi klient, nie jest dla ciebie jasne. I to szczególnie, jeżeli pytasz o stan faktyczny, na którym masz prawo się nie znać. Jesteś prawnikiem, nie musisz znać kwestii X czy procesu Y. Nie musisz wiedzieć na czym polega technologia Z. Ale tu niestety jest mały twist. Możesz – do tej pory – o tej kwestii X, procesie Y czy technologii Z – nie mieć zielonego pojęcia. I tu każdy przyjmie to pewnie jako coś naturalnego. Ale jeśli ta kwestia X, proces Y czy technologia Z jest osią sprawy, nad którą pracujesz – to powinieneś włożyć tutaj cały wysiłek w to, aby tą kwestię, proces czy technologię, zrozumieć. I masz tu klienta, który może ci to wytłumaczyć. I po to zadajesz pytania; aby to – rzeczywiście – zrozumieć.
Zła porada może cię drogo kosztować. Jeśli wskażesz złą ścieżkę rozwiązania, to trudno się będzie potem bronić – nie rozumiałem. Klient odpowie – to czemu Pan nie zapytał. I niestety będzie mieć racje.
I po drugie, miej zawsze „pod ręką”, na kartce, zwłaszcza przed spotkaniem, żelazny zestaw pytań, taki, dostosowany do specyfiki twojej praktyki. Jak sobie taki zestaw zbudować? Zacznij od klasyki.
Znasz akronim 5W+H? What? Who? When? Where? Why? I na koniec How?
CO się wydarzyło?
KTO to zrobił?
KIEDY to się stało?
GDZIE to się wydarzyło?
DLACZEGO to się stało?
I jeszcze dla pełnego obrazu – JAK, w jaki sposób?
To podobno klucz do prowadzenia rozmowy, wykorzystywany przez dziennikarzy, w badaniach naukowych, dochodzeniach… Myślę, że także dobry dla prawników. Choć z jednym zastrzeżeniem, na które kiedyś tam się natknęłam – z tym pytaniem „dlaczego” może być problem, bo podobno źle się kojarzy… Z takim poczuciem winy i wywoływaniem do tablicy, a nie każdy to lubi. To można użyć, np. „z jakiego powodu”? Ale to już kwestia wyczucia tego, z kim się rozmawia.
Warto mieć taką listę przed sobą, gdy nie zdążysz przygotować się do spotkania np. z nowym klientem a twoje myśli błądzą jeszcze przy innej sprawie. Zaczynasz od tych pytań, a potem już idzie. Głowa wraca do tego nowego klienta. Na spotkanie.
Do następnego razu,
Aneta
PROJEKT TREESK
+ Dodaj komentarz
0 komentarzy