Kreatywność

0 komentarzy

2023/04/24

Kreatywność

(1) Kreatywność. W naszym zawodzie konieczna. Niezbędna. Ale też, dla wielu z nas, to właśnie ta opcja kreatywnej pracy czyni ją taką atrakcyjną.

(2) Kreatywność to generowanie pomysłów. James Webb Young, autor świetnej książki A technique for producing ideas (polecam), wiąże kreatywność z umiejętnością umysłu łączenia elementów. Pomysł jest niczym więcej niż nową kombinacją starych elementów”.

Ta umiejętność, zdolność układania starych elementów w nowe kombinacje, zależy w dużej mierze od naszych zdolności dostrzegania relacji, powiązań między różnymi elementami. Musimy nauczyć się “widzieć” nie tylko same dane ale też – a może przede wszystkim – powiązania i relacje pomiędzy nimi – podobieństwa, różnice, sprzeczności, związki przyczynowo – skutkowe.

Steve Jobs – „Kreatywność polega jedynie na łączeniu elementów, których nikt inny nie umiał połączyć; nie możesz łączyć punktów patrząc w przyszłość, można je jedynie łączyć patrząc wstecz”. Wstecz? Patrzysz przez pryzmat tego, co już wiesz, tego co doświadczyłeś. Budujesz coś nowego na bazie skojarzeń. „Odkrycie polega na tym, że dostrzega się to samo, co widzą wszyscy, ale myśli się coś, co nikomu nie przyszło do głowy” – to z kolei słowa Alberta Szent-Györgiji, zdobywcy Nagrody Nobla za odkrycie Witaminy C. Czy nie zdarzyła ci się taka sytuacja, że w gronie kolegów i koleżanek mecenasów patrzycie na te same przepisy, i każdy ma inną koncepcje? Albo nagle jedna/jeden z Was wpada na genialną koncepcję? Tylko jedna/jeden z Was… A patrzycie na ten sam zestaw przepisów? Na to samo?

(3) Każdy z nas jest kreatywny. John Cleese, angielski aktor komediowy, członek legendarnej już grupy Monty Pythona, zwraca uwagę, że kreatywność nie jest talentem, tylko sposobem, w jaki działamy, każdego dnia („creativity is not a talent [but] a way of operating”). Jeszcze ciekawiej do kreatywności podchodzi Kirby Fergusson, kanadyjski reżyser i pisarz; twierdzi, że kreatywność oparta jest na trzech elementach – kopiowaniu, przekształcaniu i łączeniu („copy, transform and combine”). Fergusson trochę sprowadza na ziemię. Kopiowanie? Pewnie od razu zaczynasz się zastanawiać – plagiat? Nie to zły kierunek. Plagiat to kopia, tutaj mówimy o nowej, świeżej wartości. Istotna różnica. Bo jest jeszcze ten element przekształcenia.

(4) A jak to się ma do prawniczego świata? Nasza praca to szukanie rozwiązań, które można poprzeć paragrafem. A jak dotrzeć do tego rozwiązania, które oczekuje nasz klient? Także poprzez to kreatywne łączenie kropek, przy czym w naszym zawodzie tymi kropkami, które trzeba odpowiednio powiązać ze sobą są elementy stanu faktycznego i przepisy. To z tych kropek budujemy wątki prawne, które z kolei budują rozwiązanie sprawy naszego klienta. Jak budujemy? Korzystając z zasobów naszej wiedzy i doświadczenia, poprzez skojarzenia a czasem odwołując się do logicznego ciągu przypadków. I te kombinacje myślowe prowadzą nas do konkretnych wniosków, z których z kolei budujemy rekomendacje. I proponujemy ścieżki jak te rekomendacje wdrożyć, jakie ścieżki wykorzystać, aby dojść do rozwiązania (celu).

(5) I istotne pytanie. Jak w naszym umyśle powstaje idea, pomysł? Ten kreatywny wytwór?

I tu znów wrócę do Younga. Bardzo praktycznie, wskazuje, że proces twórczy to pięć bardzo konkretnych faz, pięć kroków, jakie każdy twórca zawsze musi przejść. Zawsze, bez wyjątku, pięć faz, bez żadnych skrótów, zawsze w tym samym porządku. Inaczej nie powstanie pomysł…

Pierwsza faza, pierwszy krok to zbieranie i gromadzenie potrzebnych danych, faktów dotyczących tej konkretnej sprawy, nad którą pracujemy. Jak zauważa Young, ten etap pracy jest często niedoceniany – zamiast skupić się na metodycznym zbieraniu materiału, siedzimy i czekamy aż spadnie na nas olśnienie. Ale to oznacza, że chcemy zmusić umysł, aby przeskoczył od razu do etapu czwartego, czwartej fazy. I to niestety zwykle nie działa. Umysłu nie oszukamy, nie możemy “przeskoczyć” wcześniejszych kroków procesu.

Druga faza, drugi krok to praca na zebranym materiale, dokładna analiza zebranych informacji i danych. Patrzymy na nie, szukamy powiązań, relacji, związków. Próbujemy spojrzeć na sprawę z różnych perspektyw, powoli, z namysłem, metodycznie. Szukamy znaczeń. Układamy je jak klocki czy puzzle. I tu, na tym etapie, pojawiają się pierwsze pomysły. Young radzi – zapisz je, nie oceniaj, czy są prawidłowe, logiczne, kompletne, spójne. Radzi też – nie przechodź przez ten proces zbyt szybko, nie poddawaj się, gdy zaczynasz czuć zmęczenie, a nawet znudzenie. To normalne, tak działa umysł. Daj mu drugą szansę. Do momentu, gdy rzeczywiście czujesz, że się zapętlasz.

Teraz wchodzimy w trzecią fazę, trzeci krok. Wrzucamy problem w podświadomość. Czyli? Wyrzucamy go świadomie z głowy na tyle na ile potrafimy. Young podkreśla, że ten etap jest równie ważny jak dwa wcześniejsze. Czy jest coś, co możemy zrobić świadomie na tym etapie? Tak, postarać się, aby go uruchomić. Posłuchaj muzyki, idź na spacer, do kina, do teatru, poczytaj książkę. Zrób cokolwiek, co wyzwala wyobraźnię i uwalnia emocje i co pozwoli ci zapomnieć o problemie.

I czwarta faza, czwarty krok – rodzi się pomysł. Masz to. Young stwierdza, że jeśli rzeczywiście odrobiliśmy zadanie podczas trzech wcześniejszych faz, to ta faza niemal z pewnością nastąpi. Pomysł znikąd, przyjdzie, wpadnie nam do głowy w najmniej nieoczekiwanym momencie. Podczas golenia, robienia makijażu, pod prysznicem albo zaraz po przebudzeniu. To ten efekt, który w artykułach i opracowaniach na temat pracy twórczej jest nazywany efektem wow, olśnieniem, niespodziewanym błyskiem. Mam to! nie oznacza jednak, że już jesteśmy w domu. Teraz musimy zachować trochę pokory.

Przed nami ostatnia, piąta faza, piąty krok, czyli dopracowywanie ostatecznej wersji pomysłu i skonfrontowanie go z rzeczywistością. To na tym etapie znów siadamy przy biurku i cierpliwie i z mozołem pracujemy nad szczegółami, aby pokazać nasz pomysł światu.

Co ważne, Young podkreśla – i zdecydowanie się z tym zgadzam – nie da się „ominąć’ żadnej z tych faz, zawsze tak samo włączamy w ten proces naszą świadomość i podświadomość.  Poszczególne kroki mogą być dłuższe lub krótsze – czasem nawet dla nas niezauważalnie przechodzimy z kolejnego etapu dalej. Ale te kroki, etapy, zawsze są. I co istotne musimy być świadomi ich wzajemnych relacji – umysł zawsze podąża przez te etapy w dokładnie tej samej, zdefiniowanej, kolejności. Jeśli chcemy, aby powstał produkt końcowy – pomysł – to nie ma możliwości, aby, któryś z nich minąć lub zacząć kolejny, bez zakończenia wcześniejszego. 

(6) I wróćmy teraz do prawniczej głowy i naszego prawniczego procesu twórczego. Czy nasza głowa nie pracuje tak samo?

My też, po dookreśleniu z klientem zakresu sprawy i warunków jego zlecenia, przechodzimy przez proces pięciu kroków.

W pierwszym gromadzimy materiał źródłowy, czyli zbieramy stan faktyczny, identyfikujemy wątki prawne oraz ustalamy stan prawny.

W drugim pracujemy na zebranym materiale. Oceniamy fakty, analizujemy przepisy, szukamy relacji i powiązań między okolicznościami sprawy i przepisami, dokonujemy wstępnej oceny prawnej.

W trzecim nasz umysł intensywnie pracuje nad rozwiązaniem. Oceniamy wątki, szukamy wniosków, rekomendacji i ścieżek jak do nich dotrzeć. Zwykle odrywamy się – albo powinniśmy, bez wymówek, oderwać się – od komputera i naszego biurka. Nasza głowa pracuje, choć często fizycznie jesteśmy już poza tzw. godzinami pracy. Spychamy pracę w podświadomość.

I zwykle nadchodzi, ten upragniony krok czwarty. Ten moment – mam to. Gdy pojawia się światełko w tunelu. Gdy wychodzimy z tzw. czarnej dziury, stanu typu wiem, że nic nie wiem. Czasem to wow! to tylko jeden wątek, czasem od razu rozwiązanie.

I piąty krok, weryfikacja i potwierdzenie w przepisach, czy rzeczywiście nasz pomysł może się obronić. I przełożenie naszych wniosków i rekomendacji na odpowiedź do klienta. Formułujemy wnioski. Rekomendacje. Przygotowujemy ostateczny, materialny, produkt dla klienta. To ta mozolna praca przy biurku… I kontaktujemy z Klientem, I weryfikacja, czy to o to chodziło? A może powtórka z rozrywki?

Wnioski dla nas? Bardzo starannie, dociekliwie i z dużą dawką koncentracji gromadzimy wsad do naszej głowy. W skupieniu czytamy akta, przepisy, doktrynę, orzecznictwo i co tam jeszcze w sprawie znajdziemy. A potem? Odpuszczamy … I po tych plotkach, kinie, spacerze, krótkim wypadzie na narty, winie z przyjaciółmi grzecznie wracamy do biurka…

Aneta

P.S. Więcej o kreatywnej pracy prawniczej możesz poczytać w mojej książce: Aneta Pacek-Łopalewska, Być prawnikiem. Jak pracować nad sprawą.

Dostępna: www.sklep.treesk.pl

+ Dodaj komentarz

0 komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *